Pomiędzy kolejnymi opisami jezior, na których nie ukrywam że bardziej lubię łowić, dzielę się z Wami pierwszym opisem odcinka Odry koło miejscowości Klenica. Rzeka ta stanowi dla mnie nadal wielką tajemnicę, dlatego przekazuje krótką informacje ze źródła na pewno pewniejszego ode mnie. Spoglądając na mapę, odcinek wydaje się bardzo ciekawy. Odra w tym miejscu bardzo mocno zakręca, co zwiastuje głębokie, sandaczowe główki. Jak jest naprawdę może uda mi się sprawdzić jeszcze w tym roku, jednak spoglądając na kalendarz bardziej obstawiałbym przyszły:)
"Odra
w pobliżu Klenicy, w górę od Sulechowa, to jedno z piękniejszych
odrzańskich łowisk. Na lewym brzegu las przekracza wał i dochodzi do
samej wody. Ten brzeg to jakby wielka podkowa najeżona długimi główkami
niczym hacelami. Za każdą główką długie warkocze, a baseny mają różną
głębokość. Przy niskim stanie wody gdzieniegdzie tworzą się między nimi
piaszczyste wyspy. Są też baseny typowo szczupakowe, niezbyt głębokie na
środku, za to z głębokimi rynnami blisko brzegu. Inne baseny są
głębokie od główki do główki. To sandaczowe pewniaki. Na co najmniej
dwukilometrowym odcinku prawego brzegu przy każdej główce są klenie, w
warkoczach i w nurcie bolenie, jest sporo jazi, są sumy, oczywiście
także sandacze.
Poza łowiskiem każdego tu zaskakuje czystość
na brzegu. W trawie nie ma papierów, opakowań po zanętach i robakach,
plastikowych butelek. To zasługa wędkarzy ze wsi Klenica, szczególnie
jednego. Nazywa się Marian Pyra. Każdy, kto choć kilka razy tutaj
zagościł, zna go na pewno choćby z widzenia. Przyglądają mu się jak
łowi, jak jeździ rowerem i zagląda w każdy kąt, jak zbiera śmieci do
worków, które sam wcześniej poprzypinał do drzew w takich miejscach,
żeby Waśka aluzju paniał. Nikt mu tego nie każe, nikt mu za to nie
płaci, ale robi to od lat, bo uważa, że tak nakazuje ludzka
przyzwoitość.
-
Wie pan - mówi p. Marian – to wstyd, jak jest brudno. Ludzie do nas z
Polski przyjeżdżają, a tu tak brzydko na brzegu. To prawda, że sami ten
brud robią, ale widać tacy są. Codziennie znoszę śmieci do worków, ale
na początku i na koniec sezonu robimy generalne sprzątanie. Uczestniczą w
nim koledzy z koła w Klenicy. Teraz śmieci nie jest tak dużo, bo od
dwóch, może trzech lat niewielu wędkarzy nas odwiedza. Dawniej to w
soboty i niedziele nie było gdzie kija włożyć, a niektóre miejsca
okupowano tygodniami. Od wiaty, którą wybudowaliśmy nad brzegiem, żeby
było gdzie zrobić piknik, albo schować się przed deszczem, jak się
pójdzie z prądem dojdzie się do przepompowni. Tam dwie główki są sumowe
i leszczowe, a te obok karpiowe i sandaczowe. Na dnie leżą kamienie,
ryby mają się czego trzymać. Któregoś roku podeszły leszcze. Trafili
tam wędkarze z Torzymia. Przez dwa tygodnie jedni przyjeżdżali, drudzy
wyjeżdżali. Ale kiedy w tej miejscówce ryby się skończyły, to gdzie
indziej już nie potrafili nic złowić. Ryb tu jest dużo, ale łatwo się
ich nie łowi. Na przykład jak ktoś zanęcił leszcze, to nie każdego dnia
je złowi, bo one albo z jakiegoś powodu popłynęły gdzie indziej, albo -
co się trafia najczęściej - zamykają pyski i nie chcą brać. Tak jest
też z innymi rybami, które się nęci. Jak ktoś o tym wie, to przestaje
chodzić na leszcze i wybiera się na klenie, płocie albo karpie i zawsze
ma jakąś rybkę. Ale do tego trzeba dobrze znać wodę."
Źródło: http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2783
Łowiska w najbliższej okolicy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz