Dzisiaj po raz pierwszy na blogu wpis o lubuskim łowisku z wodą płynącą, niestety zapożyczony. Krótkim wstępem napiszę trochę od siebie. Nie będę ukrywał, że bardzo mało znam się na łowieniu w rzekach (nie miałem nigdy nikogo kto nauczyłby mnie w nich łowić) i bardzo rzadko nad nimi bywam. Trochę wstyd mieszkając tak blisko Odry, ale w najbliższym czasie postaram się to na pewno nadrobić. Na Ujściu Obrzycy byłem dwa razy, ale łowiłem tylko raz (za drugim nie dało się łowić, gdyż wodą płynęło pełno śmieci). Wczesną wiosną wybrałem się tam w poszukiwaniu okoni, których niestety nie znalazłem, a trafił się przyłowem na małego twisterka jeden naprawdę ładny szczupak. Miejsce bardzo ładne. Obecnie różni się od poniższego opisu tym, iż zaraz za ujściem na drodze S3 budują kolejny most. W najbliższym czasie wstawię jeszcze kilka ciekawych opisów lubuskich rzek, a głównie Odry, znalezionych w internecie. Poniżej artykuł opisujący Ujście Obrzycy z jednego z Polskich magazynów wędkarskich.
"W zasadzie nie wiadomo, jaka rzeka uchodzi do Odry w rejonie Sulechowa, Obra czy Obrzyca. Wędkarzom brak tej wiedzy nie przeszkadza. Mają dobre, malowniczo położone, rybne ujście i niczego więcej im nie potrzeba. W rejonie Środkowego Nadodrza Obrzyca jest największym prawobrzeżnym dopływem Odry. Ma długość prawie 70 km i swoje początki bierze z Jeziora Sławskiego. Kilkanaście kilometrów przed ujściem do Odry, koło miejscowości Podegórz, łączy się z kanałami Obry (Obra uchodzi do Warty w rejonie Skwierzyny). Od tego miejsca, według niektórych map oraz tabliczek umieszczonych przy mostach, do Odry uchodzi już Kanał Obry, a nie Obrzyca.
Dolna część Obrzycy (Kanału Obry) to ujęcie wody
pitnej dla Zielonej Góry. W rejonie wsi Gurzykowo znajduje się śluza. Ma
ona powstrzymywać cofkę Odry, żeby jej woda nie zabrudziła Obrzycy,
która jest o wiele czystsza. Od tego miejsca popłyniemy z prądem aż do
ujścia koło wsi Cigacice.
Tylko na początku widać na brzegach
rękę człowieka - faszynę i kamienie. Później rzeka nabiera charakteru
naturalnej rzeki nizinnej, chociaż poprawiacze przyrody też zostawili
swoje ślady. Płaskie brzegi są w wielu miejscach wysoko nad lustrem
wody. W ten rejon zapuszczają się miejscowi i nieliczni przyjezdni.
Cicho tu i spokojnie.
Główki powyżej
miejsca, w którym Obrzyca uchodzi do Odry. Kamieniste, na przemian
głębokie i płytkie daleko się wrzynają w nurt rzeki.
Przez
cały rok jest dużo płoci. Uciąg w sam raz, zaczepów na dnie niewiele,
więc doskonale łowi się tu z koszyczkiem, na winkelpicker i długimi
wędziskami bez przelotek. Żeby wracać do domu z pełną siatką płoci i
krąpi, nie trzeba dwunastek. Wystarczają ósemki i przeciętnej jakości,
dobrze sklejona zanęta. Trafiają się też duże odrzańskie leszcze, ale
tylko od maja do połowy lipca. Jest to dla nich czas, kiedy wpływają na
tarło i potem wracają do Odry. Wędkarze, którzy znają to łowisko,
zarzucają drugą wędkę z żywcem lub z filetem. Jest tu bowiem dużo
drapieżników, które innymi metodami raczej trudno złowić. Trafiają się
duże szczupaki, jest sporo sandacza. Prawie każdego tygodnia słychać o
złowieniu suma.
W
pobliskim Sulechowie jest klub spiningowy „Kleń”. Już od wielu lat jego
członkowie, zawsze na początku maja, urządzają na Obrzycy zawody.
Zjeżdża się na nie wielu dobrych wędkarzy, którzy jednak na tej bardzo
rybnej wodzie wyników najlepszych nie osiągają. Wprawdzie łowią duże
drapieżniki, w tym także sumy, ale są to pojedyncze sztuki. Powód?
Trudno jest łowić, kiedy brzegami wędruje dużo ludzi. Miękkie podłoże
przenosi do wody drgania, co ryby bardzo płoszy. Dlatego na Obrzycy
największe szansę mają zasiadkowicze.
Kilometr za śluzą do Obrzycy
wpływa kanał od przepompowni. Ma on parohektarowe rozlewisko, którego
głębokość, przy średnich stanach wody, wynosi około 1,5 metra. Tylko w
jednym miejscu, na samym środku, jest czterometrowa rynna, ale mocno
zamulona. Latem mało tu wędkarzy, chociaż w rozlewisku można złowić
ładne liny i karpie. Za to późną jesienią i zimą robi się tłok.
Przeważają miejscowi, choć dojazd jest łatwy i wygodny.
OKONIE.
Rozlewisko od jesieni jest zimowiskiem odrzańskich ryb. Jest w nim
niezliczona ilość płoci i krąpi, ale przychodzi się tutaj głównie na
okonie, na pyszną zabawę spiningową. Okoni jest dużo i czasami biorą na
wszystko, ale to się zdarza rzadko. Na ogół są wybredne. O tej porze
roku najbardziej lubią kolory ciemne: fiolet, wiśnię, ciemny miód z
pieprzem, ale czarnego nie! Sulechowianie, kiedy zabrakło w sklepie
fioletowych twisterów, kupowali przejrzyste z brokatem i moczyli je w
atramencie. Najlepsza długość na to łowisko to 3 lub 4 cm. Na tej
wielkości gumy biorą okonie, szczupaki i sandacze.
Widok na Odrę i Stary
Most z mostu na trasie Zielona Góra - Szczecin. Jest to prostka poniżej
ujścia Obrzycy. Ta strona Odry jest głębsza. Więcej tu sandaczy i
dużych kleni. Na tym brzegu siadają wędkarze polujący na leszcze.
Wszyscy
wiedzą, że okoni jest w łowisku bardzo dużo. Bywa jednak, że za Chiny
złowić ich nie można i wtedy nawet największym flegmatykom puszczają
nerwy. Moja rada: zamiast się denerwować, trzeba stanąć w jednym
miejscu, obłożyć się przynętami i zacząć łowić z „przebieraniem”. Trafić
na odpowiednią przynętę to jednak tylko część sukcesu (potwierdzeniem,
że trafiony został kolor lub wielkość przynęty jest duża ilość
skubnięć). Trzeba ją jeszcze poprowadzić tak, żeby okoń zechciał na nią
nie tylko zerknąć, ale także wziąć do pyska. Częsty to widok, kiedy
jeden wędkarz łowi okonia za okoniem, a obok, w miejscu tak samo rybnym,
inni nie wyciągają nic. Zabawa na całego. Zwłaszcza dla tych, co się
tylko przyglądają.
Dwie
rzeczy decydują jeszcze o skutecznym łowieniu. Czas opadu, to pierwsza.
Łowisko jest płytkie więc lepiej stosować cieńkie żyłki, a tylko
zmniejszać ciężar jiga (czyt. dżiga). Druga rzecz to szybkość ściągania.
Na prawym brzegu Obrzycy, od połączenia rozlewiska z rzeką,
wędkarzy więcej. Docierają tutaj na motocyklach lub piechotą,
zostawiając samochody we wsi Podlegórzyn. Charakter rzeki się nie
zmienia, ale przybywa ryb. Dochodzą klenie i brzany, które się tu
zapuszczają z Odry.
MIĘTUSY.
Jesień ściąga na ujście łowców miętusów. Ryb i wędkarzy jest dużo.
Zasiadki rozpoczynają się w październiku, trwają do marca. Ciekawy jest
początek sezonu, kiedy z Odry wpływają do Obrzycy wielkie ilości
miętusów gotowych do tarła. W październiku lub na początku listopada
najlepsze są stanowiska przy samym ujściu, ale trzeba stąd rzucać daleko
w odrzański nurt, bo tylko tam są brania. Mniej doświadczeni wędkarze
próbują łowić kilkaset metrów od ujścia, ale bezskutecznie, bo miętusy
wpływają do Obrzycy dopiero wtedy, gdy robi się coraz zimniej.
Tutejsi
wędkarze łowią miętusy na drobne mrożone rybki lub filety z dużych ryb
(doskonałe są kawałki świeżych śledzi). O miętusach się mówi, że są
wszystkożerne i że można je złowić nawet na kurze jelita. Rozmawiałem o
tym z wieloma wędkarzami i każdy mi mówił, że wielokrotnie stosował taką
przynętę, ale nic na nią nie złowił. Interesujące spostrzeżenia ma
Marian Firlej. Otóż wybierając się na miętusy przygotował sobie na
przynętę filety z okoni. Z niektórych wyjął też ikrę. Na łowisku się
okazało, że ikra jest najlepsza, co zaś do okoniowych filetów, to
miętusy brały tylko na kawałki ikrzyc. Mięso mleczaków, choć leżało
obok, zupełnie ich nie interesowało. A mówi się, że są wszystkożerne.
Trzysta
metrów od ujścia Obrzycy przecina Odrę most drogowy na trasie Zielona
Góra - Gorzów Wielkopolski. Warto na nim stanąć (uwaga, są problemy z
zatrzymaniem pojazdu, bo dostęp do pobocza odcięty jest barierkami) i
przyjrzeć się rzece. Jak na dłoni widać wrzynające się w nurt kamienne
główki. Żeby je wszystkie obłowić, mało byłoby roku. Trudno więc jakieś
miejsce szczególnie polecić, bo wszystkie są dobre. Na pewno najmniej
odwiedzany jest brzeg w górę od ujścia Obrzycy.
SANDACZE,
SZCZUPAKI, KLENIE. W górę od ujścia Obrzycy są główki długie i płytkie,
z których można zahaczyć ładnego klenia, także szczupaka. Są też,
trochę wyżej, główki krótsze i głębsze. Przy nich można się spodziewać
sandaczy i dużych szczupaków. Latem urody temu łowisku dodają bolenie,
które całymi godzinami potrafią atakować ukleje i małe klenie. Dojazd
samochodem do Obrzycy, w górę od ujścia, jest dosyć łatwy. Z Sulechowa
obieramy kierunek na Trzebiechów i po siedmiu kilometrach skręcamy na
Głuchów. Jadąc tą drogą będziemy przejeżdżać przez most (po prawej
stronie widać zaporę dla odrzańskiej cofki). Tuż za nim skręcamy na wał w
kierunku przepompowni. Po prawej stronie jest las dębowy, a w nim
opisywane tu rozlewisko. Jadąc dalej, już poniżej wału, dotrzemy do
Odry. Poruszanie się samochodem wzdłuż rzeki jest raczej trudne ze
względu na głębokie doły i miękką ziemię. Żeby dotrzeć na łowisko
poniżej ujścia Obrzycy, należy pojechać na stary most w Cigacicach. Tam
można zostawić samochód i to jest najlepsze rozwiązanie. Kto jednak
będzie chciał dojechać nad brzeg Obrzycy, powinien udać się w górę,
drogą z Cigacic na Sulechów, i dwa kilometry za mostem skręcić w prawo.
Droga zaprowadzi go nad sam brzeg rzeki. Wzdłuż lewego brzegu Odry można
jechać samochodem (zjazd na międzywale przy starym moście w
Cigacicach), ale tylko podczas suchego lata, gdyż teren jest podmokły i
łatwo się zakopać."
Źródło: http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2348
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz